Z cyklu „Wielkanoc w…” dzisiaj zabieram Was do Austrii. Chcę subiektywnie przybliżyć Wam koloryt i piękne tradycje obchodzenia tych świąt przez Austriaków. Inspiracją do powstania tego mini-cyklu tekstów jest zaskakująca różnorodność, ale i podobieństwo obrzędów i tradycji w mówiących tym samym językiem krajach. Swoich studentów uczę nie tylko języka, ale staram się również pokazywać im kulturę krajów niemieckojęzycznych.
Świąteczne jarmarki
W całej Austrii, w większości katolickiej, widokiem przyciągającym uwagę turystów, a przy tym znakiem, że zbliża się Wielkanoc, są świąteczne jarmarki. Ta austriacka tradycja, sięga korzeniami okresu średniowiecza. W tym przedświątecznym okresie jarmarki są niemal w każdym mieście, miasteczku, a i na wsiach. Wiedeń ma też dwa najważniejsze. Mniejszy zlokalizowany jest przy pałacu Schoenbrunn. Tu można kupić dosłownie wszystko co związane jest ze świętowaniem Wielkiej Nocy. Oprócz wszelakiej żywności ze słodyczami i czekoladowymi jajkami włącznie (a jakże! te muszą być). Wymienię tylko wiklinowe koszyczki, kolorowe w najróżniejsze wzory pisanki, pięknie haftowane serwety wielkanocne i palmy.
Wielkanocne palmy
Inne niż w Polsce, choć równie piękne i w swojej prostocie, i niepowtarzalności. Zwłaszcza te, które obdarzeni zmysłem artystycznym Austriacy stroją sami w domu. W Karyntii są dość skromne, z wierzbowych gałązek, przystrojone słodyczami i słonymi precelkami. Najpopularniejsze i najbardziej okazałe to duże bukiety, kompozycje coś w rodzaju ikebany. Są ułożone nie tylko z wierzbowych gałązek z baziami, ale także z bukszpanu, ostrokrzewu, cisu, cedru i jałowca. I mienią się od licznych misternie ułożonych między gałązki kolorowych wstążek. Przynosi się je poświęcone w Niedzielę Palmową do domów i wiesza na ścianie lub wstawia do wazonu po to (w Karyntii wsadza do ziemi), by chroniły domostwo przed wszelkim złem.
Wielki Tydzień
Austriacy przywiązują ogromną wagę do tradycji, a Wielkanoc jest dla nich świętem szczególnie ważnym. Odwiedzają w tym czasie całymi rodzinami kościoły, przywiązują wagę do tradycyjnej święconki i w Wielkim Tygodniu mięsa nie jedzą. W Wielki Czwartek zwany – podobnie jak w Niemczech i Szwajcarii – Czwartkiem Zielonym na stołach goszczą zielone potrawy. Do tradycji też należy, aby w tym dniu ubrać się w zieleń, która symbolizuje smutek. Austriacy w Wielki Piątek jedzą ryby, a w Wielką Sobotę wszystko co słodkie. Na te trzy dni milkną w Austrii dzwony kościelne, za to w ruch idą drewniane kołatki, ogromnie lubiane przez dzieci.
Dla Koryntii to jednak szczególny wyróżnik. Tam dźwięk tych kołatek tworzy coś w rodzaju muzyki, że UNESCO wpisało tę „orkiestrę” na listę nośników niematerialnego dziedzictwa kultury. Bo w Austrii poza zwyczajami takimi samymi dla całej chrześcijańskiej wspólnoty są i inne charakterystyczne tylko dla poszczególnych regionów – jak we wspomnianej Karyntii.
Święcenie ognia wielkanocnego
W Wielką Sobotę w kościołach odbywa się święcenie ognia wielkanocnego. W Styrii dzieci jako „Posłańcy Świętego Ognia”, przynoszą do kościoła żeliwne garnki wypełnione hubą, aby ją zapalić poświęconym ogniem, a następnie przynieść ogień do domu i przekazać innym domostwom do zapalenia świec na wielkanocnym stole. To bardzo stara tradycja, sięgająca czasów pogańskich, kiedy ogień był dla ludzi skarbem, więc pilnowano dzień i noc, aby nie zgasł. Zachowała się ta tradycja w wielu regionach Austrii – choć nieco inaczej. Na przykład w Karyntii poświęcony ogień jest przenoszony na prętach zakończonych żarzącą się hubą, a w Tyrolu pali się ognie wielkanocne nawet na szczytach Alp. Widok niezapomniany.
Ciekawostką jest, że stosy wielkanocne pali się także w Wiedniu. Oczywiście na przedmieściach miasta. Całe mnóstwo palących się stosów robi ogromne wrażenie. Choć ma ta wiedeńska tradycja podwójne dno. Tylko w ten dzień wolno mieszkańcom bezkarnie spalić w ogrodach to czego wcześniej nie zdołano uprzątnąć.
Dzień Chrzestnych
Ciekawym zwyczajem w Dolnej Austrii jest kultywowanie tradycji „Dnia Chrzestnych”. Zaproszeni rodzice chrzestni przyjeżdżają wówczas wioząc swoim chrzestnym dzieciom w darze specjalnie upieczone dla nich ciasto drożdżowe (podobno prawdziwy smakołyk), a w nim zatopioną monetę. To ciasto, które ma symbolizować dostatnie i słodkie życie, stawia się na stole podczas uroczystego obiadu w Niedzielę Wielkiej Nocy.
A co jeszcze musi się znaleźć na wielkanocnym stole?
Dania na Wielkanoc
W przestrzegających tradycji domach koniecznie udziec barani, pieczony lub grillowany, albo jagnięcina. A do tego dodatki: sałatka ziemniaczana i placki z surowych, startych na grubych oczkach tarki ziemniaków. Nieobeznany turysta może się takim menu co najmniej zdziwić. A należy się raczej głęboko zadumać. Bo to menu nawiązuje do tradycji chrześcijańskiej sięgającej czasów starożytnych. (Agnus Dei, to z łaciny oznacza „baranek boży” czyli Chrystus). A te placki? To najprawdopodobniej nawiązanie do wyniszczającej wojny trzydziestoletniej, po której nastała straszliwa bieda.
Cóż, „co kraj to obyczaj” mówi znane porzekadło. Warto wpisać Austrię na swoją wyjazdową listę życzeń właśnie w czasie Świąt Wielkanocnych, by z bliska poczuć i poznać zwyczaje i tradycje, nie tak odległego od Polski kraju.